czwartek, 31 maja 2012


To wszystko zaczęło się pewnego,letniego wieczoru.Wracałam do domu,wdychając ciężkie,ciepłe powietrze i opary miasta. Usłyszałam trzask,nie daleko mnie
doszło do wypadku samochodowego. Zobaczyłam tylko ciało kobiety na ziemi i przerażonego kierowce,siedzącego wciąż za kółkiem. Nie myśląc,podbiegłam do 
ofiary.Młoda dziewczyna tak na oko lat 20,ładna,zadbana. Leżała wciąż z wielkimi,niebieskimi,otwartymi oczami,ciężko dysząc.Kiedy podbiegłam przeszyła mnie 
wzrokiem. W jej źrenicach widziałam wszystko strach i ból. Uklękłam obok i wyjęłam z kieszeni telefon. Wykręciłam szybko numer pogotowia ratunkowego z nadzieją
,że zdąrzą uratować jej życie. Cały czas wpatrywałam się w jej niesamowite oczy,kątem oka dostrzegając coraz większą kałuże krwi pod jej głową. Karetka miała pojawić się w trybie natychmiastowym,ale wciąż jej nie było. Ona leżała nic nie mówiąc,gapiąc się na mnie bez przerwy. W końcu złapała mnie za rękę i usłyszałam tylko
-teraz będziesz wyjątkowa tak jak ja,będzie w Tobie cisza i ogień.
Jej powieki powoli zaczęły opadać, w ułamku sekundy cały płomień jej oczu zgasł. Zaczęłam nią potrząsać,wierząc ,że to tylko omdlenie. Klepałam ją w amoku po rękach,cały czas jak mantre powtarzając,,wytrzymaj'' nic więcej nie pamiętam,obraz się zamazał,świat zrobił się czarny.
**********************************************************
To była jedna z tych nocy,kiedy każda myśl jest przytłaczająca. Miotałam się po łóżku,próbując znaleźć odpowiednią pozycje z nadzieją,że w końcu dostane się w ręce błogiego snu. Słyszałam jak miasto usypia,coraz mniej aut było na ulicach przez otwarte okno wkradał się zapach spalin i nocy. Czułam jak księżyc zalewa mnie swoją
srebrną poświatą,mimo to,wciąż nie mogłam usnąć. Robiło mi się coraz goręcej,a pod powiekami widziałam niebieskie światło,brzuch przeszywał okropny ból,nie umiałam wytłumaczyć sobie jego pochodzenia. W uszach szumiała krew i głos tej dziewczyny..narastał w mojej głowie i na niczym innym nie byłam w stanie się skupić. Miałam wrażenie,że cały mój dom trzęsie się w posadach i chciałam jak najszybciej uciec stamtąd,coś było nie tak. Zarzuciłam pierwszą bluze jaką znalazłam obok łóżka,otworzyłam okno i wyszłam na ogródek,zaczęłam biec ile sił w nogach,wciąż widząc niebieski blask i czując jak szumi moja krew,teraz był tylko ten głos,nic więcej się nie liczyło. W ciemności ogrodu widziałam mnóstwo postaci,wychylających się spośród drzew,nie zatrzymałam się,strach teraz nie był istotny. Głos narastał,stawał się krzykiem. Biegłam  w mroku nocy,przed siebie,jak najdalej,próbując uciec od oczu,które czułam na swoich plecach. Pot płynął mi po karku,mięśnie wiotczały,zamknęłam oczy i  mając pod nimi wciąż niebieski blask przebierałam nogami,nie wiedząc do kąd się udaje. Wrzask w głowie narastał,przeszywał nerwy i nie pozwalał się zatrzymać. Nagle..ucichł. Zatrzymałam się i zdyszana otworzyłam oczy,byłam na krawędzi wzgórza. Przed sobą widziałam morze,wokół las,a nademną błyszczały gwiazy i dumnie lśnił księżyc.Stałam tam zastanawiając się ,co się stało.Ból przeszedł,niebieskie światło zniknęło,była tylko cisza i szum wody. Rozejrzałam się dookoła,dostrzegłam coś pod drzewem. Choć ledwo stałam na nogach,czułam jak niosą moje zmęczone ciało w strone tego CZEGOŚ. Podchodziłam coraz bliżej,minuty stawały się godzinami,czas stanął. Gdy tak trwałam w tym dziwnym stanie,wciąż przysuwając się bliżej celu,potknęłam się o coś i upadłam. Zdąrzyłam się podeprzeć jedną ręką i odsunąć sterte liści,która leżała na...grobie. W panice zaczęłam się cofać do tyłu,mijając kolejne pomniki,które zaczęły się przede mną odsłaniać. BYŁAM NA CMENTARZU.

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz